Lejntnant Iwan Sytow (Иван Сытов) rozpoczął służbę w 5 GIAP (Гвардейский Истребительный Авиационный Полк - Pułk Myśliwski Gwardii) w grudniu 1942r. Było to w czasie, gdy pułk wycofany po intensywanych walkach z frontu kalinińskiego, terenował na nowym typie myśliwca - Ła-5. Przybył z grupą innych pilotów – jak uzupełnienie wcześniejszych strat pułku. Jak wielu oficerów w tej grupie, był 26-letnim, doświadczonym instruktorem. Służył poprzednio w stalingradzkiej szkole pilotów myśliwskich, potem na Dalekim Wschodzie (wg [2]), a następnie w 788 pułku PVO (PVO to “Obrona Powietrzna”). W 788 pułku Sytow zestrzelił co najmniej 1 Me-109, we wrześniu 1942.
5 pułk myśliwski gwardii był jedną z jednostek, które wcześnie zaczęły się wyróżniać podczas wojny z Niemcami. Otrzymał tytuł "gwardyjskiego" jako jeden z pierwszych pułków myśliwskich, już w grudniu 1941r (wcześniej był 129 pułkiem myśliwskim). Do tego czasu zniszczył 62 samolotów Luftwaffe w powietrzu, i 20 na ziemi. (Inna sprawa, że było to mniej, niż jego własne straty. W chwili wybuchu wojny zapewne posiadał na stanie etatowe 60 maszyn i pilotów. Stracił niemal wszystkie. W następnym miesiącu WWS zredukowały etaty i pułk myśliwski miał mieć 36 samolotów. (129 IAP liczył w listpadzie 1941 około 20 maszyn.) Po zmianie oznaczenia, 5 GIAP skierowano na front kaliniński.
Po półtorej roku wojny, w grudniu 1942r, w pułku służyło nadal kilku doświadczonych pilotów,
którzy w nim walczyli od 22 czerwca 1941.
Ci lotnicy mieli na swoich kontach setki lotów bojowych. Taką "akumulację doświadczeń" rzadko
można było spotkać w innych jednostkach WWS, gdyż w pierwszych latach wojny przeciętny poziom strat był bardzo wysoki
(zobacz więcej na ten temat). Na przykład w 1941r,
wiele pułków myśliwskich było kompletnie niszczonych w ciągu dwóch - trzech tygodni, z powodu złej
taktyki, przestarzałego sprzętu, błędów dowództwa, braku doświadczenia i treningu ([7]).
Takie ogromne straty występowały także w 1942r, szczególnie na obszarze wokół Stalingradu.
5 GIAP “miał coś”, co pozwalało jego pilotom walczyć lepiej od innych i rzadziej ginąć.
Może mieli dobrego dowódcę: Wasilij Zajcew (Василий Зайцев)? Miał doświadczenie z wojny z Japonią.
W 1939r, nad Chałchyn-Gol, zestrzelił 6 samolotów przeciwnika. Co więcej, wydaje się że potrafił dobrze
wyćwiczyć swoich pilotów. Pułk szybko zaadaptował się do nowej sytuacji. Pod koniec 1941r piloci 5 GIAP
już przejeli od Luftwaffe taktykę walki parami, i używali formacji opartych na tej najmniejszej jednostce bojowej.
Wygląda na to, że nowo przybyli lotnicy otrzymywali w tym pułku lepsze "doszkolenie" niż gdzie indziej.
Uczyli ich bardziej doświadczeni koledzy, szczególnie Wasilij Jefimow (Василий Ефремов) i Wasilij Najdienko (Василй Найденко).
5 GIAP zaliczył 500 zwycięstw powietrznych pod koniec sierpnia 1943. W [5] znalazłem, że do końca wojny jego piloci zestrzelili w walkach powietrznych 729 samolotów, i wykonali 23 900 lotów bojowych. Straty własne wynosiły 82 pilotów. (Liczba straconych samolotów nie została podana. Zazwyczaj jest ich o 50% więcej, co pozwala mówić o około 120 maszynach straconych w walkach powietrznych. Do tego należy jeszcze dodać nieznaną liczbę samolotów zniszczonych na ziemi, w tym sprzęt pozostawiony na lotniskach podczas odwrotu w 1941r.)
5 GIAP wziął udział w ostatniej fazie walk o Stalingrad – włączył się w nie 15 grudnia 1942. Głównym zadaniem myśliwców WWS było w tym czasie przerwać dostawy uzupełnień, dostarczanego do okrążonej 6 Armii Wermachtu przez samoloty transportowe. W wyniku zimowej ofensywy Armii Czerwonej lotniska Luftwaffe przesunęły się na zachód. Jej myśliwskie Me-109 miały zbyt krótki zasięg, by osłonić samoloty transportowe w pobliżu celu. Dla WWS był to “czas polowań” na Ju-52, He-111 i Ju-88, które starały się wypełnić swoje zadanie. Dobry czas dla Iwana Sytowa do zaprezentowania swoich umiejętności. W pierwszym miesiącu służby w pułku zestrzelił 2 samoloty indywidualnie i kolejne 2 w grupie. Cały pułk zniszczył w tym czasie 45 maszyn - niemal 10% z ogólnej liczby 488 bombowców i samolotów transportowych, zestrzelonych w ciągu tej kampanii.
2 lutego 1943r na obszarze wschodniej Ukrainy rozpoczęła się kolejna radziecka ofensywa. Armia Czerwona wkroczyła do obwodu Charkowa. To był dla pułku czas intensywnych lotów bojowych.
Charków (Харьков) – największe miasto regionu – został wyzwolony 16 lutego 1943r.
14 lutego Sytow zestrzelił He-111, podczas gwałtownej walki nad własnym lotniskiem. (Luftwaffe starała się zniszczyć na nim grupę bombowców Pe-2, które wracając z zadania, wylądowały tam poprzedniej nocy).
19 lutego sytuacja na froncie uległa zmianie: armie niemieckie rozpoczęły kontrofensywę. Wojska radzieckie były wyczerpane, i nie pozostało im tylko 30 czołgów. Z drugej strony, siły niemieckie zostały odtworzone niezwykle szybko. W niewiarygodnie krótkim czasie – kilku dni! - zapewniły sobie lokalną przewagę we wszystkich dziedzinach: zołnierzy (2x) czołgów (11x), samolotów (3x) i artylerii (2.5x). W dodatku po raz pierwszy, ze znacznym sukcesem, użyły batalionów nowych czołgów ciężkich: Pz Kpfw IV “Tiger”.
Po intensywnych walkach, Charków został ponownie zdobyty przez Wermacht 15 marca 1943r. Armia Czerwona wycowała się z niego, by nie zostać okrążona przez atakujące jednostki niemieckie. Front ustabilizował się wzdłuż rzeki Siewiernyj Doniec (Северный Донец) - jakieś 35-40 km na wschód od Charkowa. To był wielki sukces armii niemieckiej.
Czytelnik może to porównać do podobnej sytuacji, która wystąpiła w Afryce Północnej w 1941 i 1942r: zwycięskie wojska brytyjskie dotarły daleko na zachód, następnie zostały odepchnięte przez siły włoskie i Afrika Korps, i ostatecznie znalazły się na pozycjach wyjściowych.
Jest tutaj jednak poważna różnica: cywilni mieszkańcy Afryki Północnej pozostawali neutralni przez cały czas trwania konfliktu, i nie byli obiektem represji żadnej ze stron (przynajmniej o niczym takim nie słyszałem). Dla mieszkańców Charkowa, którzy czynnie pomagali Armii Czerwonej podczas zimowej ofensywy, to była wielka tragedia. System stalinowski, powracając za Armią Czerwoną, wymierzał kary wszystkim, na których padł choć cień podejrzenia o wspieranie w jakikolwiek sposób Niemiec. Powracający naziści wzięli odwet na każdym, na kogo padł choć cień podejrzenia o wspieranie Armii Czerwonej.
Źródło [1] opisuje, że 3 kwietnia 1943 Sytow prowadził czwórkę Ła-5, osłaniając przejścia Armii Czerwonej
przez rzekę Siewiernyj Doniec. Zauważyli grupę bombowców He-111, zbliżających się z zachodu.
Ła-5 rozbiły ich formację, zestrzeliwując cztery maszyny. Sytow zbliżył się do (kolejnego?) He-111, i oddał
długą serię z obydwu działek. Tylny strzelec Heinkla był ranny lub zabity, gdyż przestał odpowiadać ogniem.
Bombowiec zaczął kluczyć, następnie zrzucił bomby i skierował się w stronę linii niemieckich.
Sytow strzelał powtórnie krótkimi seriami po kadłubie i skrzydłach. To powinno wywołać pożar,
lecz płomienie się nie pojawiały. Heinkel nadal uciekał. Sytow zbliżył się znowu, nacisnął spust,
lecz działka milczały – skończyła się amunicja. Pilot myśliwca był jednak zdeterminowany, by zniszczyć przeciwnika.
Zwiększył obroty silnika i gwałtownie przyśpieszył. Jego skrzydło uderzyło w skrzydło bombowca.
Heinkel wpadł w korkociąg, z którego już nie udało mu się wyjść.
Takie ataki taranem wykonywali czasami na froncie wschodnim piloci radzieccy, zdecydowani pokonać przeciwnika za wszelką cenę. (Statystycznie, atakujący pilot ginął w 37% taranów). Może był w tym także element desperacji? Większość takich ataków (2/3) miała miejsce w 1941 i 1942r. Był to czas, gdy Luftwaffe panowała w powietrzu ponad całym frontem wschodnim. Można sobie wyobrazić, co czuł pilot WWS, widząc swych kolegów dziesiątkowanych przez niemieckiego “Experte”, gdy nie miał już amunicji, a nagle zobaczył znienawidzony samolot wroga wprost na swoim kursie? Wojna powietrzna na wschodzie nawet nie udawała, że podlega jakimś zasadom “fair play”. Była po prostu częścią ogólnego konfliktu, toczonego bez pardonu. Obydwie strony zdawały sobie z tego sprawę. Piloci radzieccy – łatwa zdobycz Luftwaffe przez pierwsze dwa lata – wiedzieli to najlepiej.
Nie znalazłem informacji o uszkodzeniu samolotu Sytowa. Ponieważ kilka dni później (5 kwietnia) zestrzelił dwa Me-109, jest pewne że podczas tego taranu nie doznał żadnego uszczerbku. Skrzydło Ła-5 było podzielone na trzy sekcje: centropłat i dwie odejmowane części zewnętrzne, każda przyłączona za pomocą czterech bolców. W krawędź natarcia części zewnętrznych były wbudowane automatyczne sloty, znitowane z dwóch warstw grubej blachy duralowej. Najprawdopodobniej Sytow uderzył bombowiec tą właśnie częścią. Jej metalowy slot mógł zadziałać jak swoista “tarcza”, osłaniając wewnętrzną, drewnianą strukturę płata od bezpośredniego kontaktu z ostrymi kawałkami metalu niszczonego He-111. Jeżeli Ła-5 uderzył Heinkla końcem płata – może część skrzydła uległa odcięciu, lecz samolot mógł powrócić na lotnisko. Mogło się zdarzyć, że węzeł mocujący zewnętrzną część skrzydła do centropłata nie został zdeformowany (drewno dobrze tłumi uderzenia). Obsługa techniczna mogła tylko zastąpić uszkodzoną sekcję płata nową, i samolot był gotowy na następny dzień. W takim przypadku Sytow mógł wykonać swój taran na Ła-5F “Walerij Czkałow”, którego model wykonałem. Według źródła [2], ten samolot był mu wręczony w lutym, lecz ta data wydaje się nieprawdopodobna. Produkcja Ła-5F ze zmienionym tyłem kadłuba rozpoczęła się w marcu 1943 (wg źródła [4]).
W przeciwnym razie, jeżeli Ła-5 Sytowa uległ zniszczeniu podczas taranu, mógł otrzymać nowego Ła-5F “Czkałow” w kwietniu. W każdym razie mógł wtedy wyglądać jak samolot na zdjęciu po lewej. Początkowo numer taktyczny “białej 18” Sytowa mógł mieć kształt jak tej “20”, na Foto 2. To był typowy styl cyfr, nanoszonych przez producenta - fabrykę Nr 21 - w latach 1941-1942. Później został zastąpiony większym numerem - takim, jak na modelu, i jaki widać na Ła-5 Sytowa (Foto 1) – najprawdopodobniej na poczatku lata 1943.
Przytoczona za źródłem [1] historia ataku taranem zawiera dziwne błędy i nieścisłości. Na przykład, opisuje cel patrolowania klucza Ła-5 jako “osłonę przepraw Armii Czerwonej przez Siewiernyj Doniec”. Nie było żadnych takich przepraw 3 kwietnia 1943r! Obydwie strony już były okopane wzdłuż jej brzegów, i rozpoczęły wojnę pozycyjną, która trwała następne 4 miesiące. Co więcej, źródło [1] zaprzecza same sobie. Najpierw twierdzi, że Sytow pomiędzy 3 i 5 kwietnia 1943 zestrzelił 3 Me-109 i 1 He-111. Z opis walki z 3 kwietnia, wydaje się że Sytow zestrzelił już jeden bombowiec (atakowały cztery myśliwce - cztery bombowce zestrzelone w pierwszym ataku, który rozbił szyk). Potem staranował kolejny. Co więcej, mówi że zaatakowana grupa He-111 była “duża”. Wygląda na to, że źródło [1] znacznie przesadza. W wywiadach (przeprowadzonych w [7]) wszyscy radzieccy piloci podkreślają, że bombowiec – Ju-88 lub He-111 - był najtrudniejszym samolotem do strącenia Czy w świetle tych wspomień nie wydaje się dziwna efektywność pierwszego ataku, opisanego w [1]? 100%! Czy klucz czterech myśliwców był w stanie rozproszyć dużą grupę bombowców w pierwszym ataku? Jeżeli nawet udałoby się im zestrzelić cztery z nich, niemieccy piloci po prostu zacieśniliby formację. Tekst źródła [1] nie jest podpisany przez jakiegokolwiek autora. Jest bardzo podobny do innych not biograficznych o Iwanie Sytowie, które znalazłem w sieci. Myślę, że wszystkie są wyciągami z tego samego pojedynczego źródła, które zawiera te wszystkie błędy.
Aby pogłębić zamieszanie, istnieje inna wersja tej walki, źródle [6]. Napisano tam, że Sytow uderzył skrzydło bombowca skrzydłem swojego Ła-5, a potem (!?) zniszczył go, używając działek. Doprawdy, przedziwne! Nota [6] także nie ma autora…
Podsumowując, źródło [2] wydaje się być bardziej wiarygodne, ponieważ jest to książka, napisana przez dwóch byłych
szefów obsługi technicznej 5 pułku. Służyli w nim od początku do końca wojny.
Ta książka zawiera zbiór historii o pilotach oraz ich walkach. Czasami wspomniano w niej także osiągnięcia
pionu obsługi. Można tam na przykład znaleźć notę o techniku, któremu udało się rozwiązać problem
przepalania świec we wczesnych silnikach ASz-82. Autorzy napisali tę książkę w stylu typowym dla "bloku wschodniego":
wspominają wyłącznie rzeczy pozytywne, pasujące do ówczesnej propgandy.
Na przykład – starannie opisują, jak 22 czerwca 1941 pułkowi udało się obronić lotnisko przed pierwszym atakiem.
Nie wspominają już, że w kolejnych atakach Luftwaffe odniosło sukces, i niemieckie bombowce tego dnia zniszczyły 27 MiG-3 i
11 I-153 na ziemi (ponad połowę samolotów pułku – wg [5]). Źródło [5] opisuje wieczorną ewakuację jednostki na inne lotnisko
– tylko część pilotów miała na czym lecieć. Reszta, wraz z obsługą techniczną, musiała się przebijać na wschód razem
z uciekającymi oddziałami piechoty. Źródło [2] nie wspomina, że większość z tych lotników nie dotarła do miejsca zbiórki
(zostali uznani za zaginionych – wg [5]). Podsumowując, źródło [2] co najwyżej przemilcza fakty, ale nie tworzy bajek,
jak robią to noty biograficzne o pilotach radzieckich, publikowane w Internecie.
Co jest napisane w [2] o taranie Sytowa? Nic! Na str. 167 można znaleźć informacje o jego osiągnięciach pod koniec marca i na początku kwietnia 1943. Co tam znajdujemy?
W innym fragmencie książki [2] napisano (str 139), że pomiędzy 3 i 6 kwietnia Sytow zestrzelił 3 Me-109 i jeden Me-110. (Porównaj to z informacjami ze źródła [1], podanymi na początku tej sekcji). [2] podaje także, że dokonał tego na myśliwcu, otrzymanym w lutym (!? – trochę za wcześnie na Ła-5F, ale może to były pierwsze egzemplarze) od kołchoźników z regionu miasta Gorki. Była to na pewno maszyna z napisem “Walerij Czkałow” – lecz nie jest pewne, czy to był właśnie Ła-5F “biała 18”.
W źródle [2] brak jest jakiejkolwiek informacji o taranie 3-go kwietnia! Lecz przyjrzyjmy się umieszczonemu w
[2] opisowi innego epizodu (str 95):
4 lutego 1943r Igor Szardakow (Игорь Шардаков) prowadził cztery Ła-5 z 5 GIAP, osłaniając przeprawy
Armii Czerwonej przez rzekę Sewiernyj Doniec. Zauważyli sześć bombowców He-111. Ła-5 zaatakowały agresywnie,
rozbiły ich formację, następnie skupiły się na indywidualnych celach. Po jakimś czasie 2 He-111 zostały strącone.
Jeden z pilotów – Iwan Kildjuszew (Иван Кильдюшев) – podążał za “swoim” bombowcem.
Kilka razy wzniecił ogień na jego silnikach, lecz doświadczonemu pilotowi He-111 zawsze udawało się stłumić płomień.
Podczas tej walki odlecieli daleko od linii niemieckich. Heinkel, dymiąc z obydwu silników, zniżył lot do koszącego.
Po czwartym ataku zrzucił ładunek bomb, by ułatwić sobie ucieczkę. Kildjuszew podążał za nim przez cały czas.
Wielokrotnie strzelał ze swoich działek, krótkimi seriami. Zabił tylnego strzelca bombowca, potem nawigatora.
W końcu, gdy nacisnął spust, jego działka pozostały nieme. Skończyła się amunicja.
Czy Heinklowi uda się jednak uciec? Kildjuszew zdecydował się na taran.
Skierował krąg śmigła na statecznik bombowca. Przez moment Ła-5 leciał z tą samą prędkością, co Heinkel, a potem
pilot myśliwca przyśpieszył. Gwałtowne uderzenie! He-111 bez statecznika zakołysał się i zanurkował. Nikt z załogi
nie wyskoczył ze spadachronem (chyba było i tak za nisko na skok?). Po kilku sekundach uderzył w ziemię około
5 km na południowy zachód od wioski Nikołajewka.
Ta historia bardzo przypomina tę opisana w źródle [1]. Jest jednak bardziej realistyczna. Miejsce i cel osłony powietrznej są te same, w obydwu opisach. W wersji z Kildjuszewem, data jest bardzo prawdopodobna – 4 lutego Armia Czerwona przekraczała właśnie Siewiernyj Doniec, i te przeprawy na pewno wymagały intensywnej osłony powietrznej. Nie ma tu niczego takiego, jak zestrzelenie 4 bombowców w pierwszym ataku. Piloci z 5 GIAP odbyli z nimi długą, wyczerpującą walkę. Mimo, że bombowce nie miały eskorty myśliwskiej, nadal stanowiły trudny cel dla pilotów Ła-5.
Według tej analizy, możliwe jest że Iwan Sytow nie wykonał żadnego taranu na wiosnę 1943r. To nie było zbyt częste zdarzenie, i autorzy [2] nie przepuścili by go bez wzmianki. Może ktoś przypisał tę historię niewłaściwej osobie? W źródle [6] znajdziesz jeszcze inną wersję tarana Iwana Kildjuszewa: uderza w niej w He-111 swoim prawym skrzydłem, nie śmigłem. W ten sposób jeszcze bardziej przypomina opis ataku Sytowa z [1], i daje pojęcie, jak tego rodzaju historie mogą się różnić w szczegółach. Myślę, że autorzy książki [2] przekazali najbardziej poprawną wersję zdarzeń – w końcu to była ich robota, naprawić taką maszynę i przygotować ją do następnego lotu!
W czerwcu 1943 pułk otrzymał więcej Ła-5F – tego samego typu, co maszyna Sytowa. (Sytow otrzymał swojego Ła-5F wcześniej, prawdopodobnie na początku marca. W WWS było często spotykane, że kilka “ulepszonych” samolotów dostarczano do pułku, który używał równolegle starszej wersji jako typu standardowego. Nowe maszyny były zazwyczaj przydzielane najlepszym pilotom). Ła-5F miał lepsze osiągi, i poprawioną widoczność do tyłu. Każdy z nich posiadał także nadajnik radiowy (we wcześniej produkowanych Ła-5 nadajnik miał co trzeci samolot, a odbiorniki - wszystkie). Teraz, ze wszystkimi nowymi samolotami w powietrzu, stało się możliwe przećwiczenie nowszych rozwiązań taktycznych – formacji ze zróżnicowaną wysokością, ataku w pionie, i dwukierunkowej komunikacji pomiędzy pilotami, rozproszonymi na dużym obszarze.
W lipcu 1943 rozpoczęła się bitwa na łuku kurskim. Siły radzieckie, rozlokowane wzdłuż rzeki Siewiernyj Doniec, wykonały 16 lipca atak na linie niemieckie. Podstawowym celem było związanie jak największych sił przeciwnika, by nie pozwolić przesunąć im się do głównej bitwy, toczącej się na północy. Oddziały Armii Czerwonej przekroczyły rzekę, i w zaciętych walkach zdobyły dwa przyczółki na jej brzegu - w okolicach miasteczka Izjum (Изюм). Te punkty mogły być dobrą pozycją wyjsciową do przyszłej ofensywy, i Wermacht starał się zepchnąć oddziały radzieckie z powrotem do rzeki. Luftwaffe przygotowała odpowiednią “grupę uderzeniową” do wsparcia swoich wojsk…
Rankiem 17 lipca osiem Ła-5, prowadzonych przez kapt. Nikołaja Dimitriewa (Николай Дмитриев), wyleciało na osłonę z powietrza przyczółka izjumskiego. Pod koniec swojego patrolu zauważyli ponad 40 niemieckich bombowców, i 6 FW-190. Dimitriew śmiało skierował myśliwce przeciwko samolotom nieprzyjaciela. To były Ju-87 - dobrze znany cel dla radzieckich pilotów: znali wszystkie jego słabe miejsca. Cztery Ła-5 związały FW-190. Reszta, prowadzona przez Dimitriewa, zanurkowała z sużą prędkością na formację bombowców. Szerwgi Ju-87 zafalowały i rozproszyły. Myśliwce radzieckie wykorzystały ten moment do atakowania pojedynczych samolotów.
Pierwszy Ju-87 zapłonął – został zestrzelony przez wychodzącego z nurkowania Iwana Sytowa. Kolejny został zestrzelony przez Iwana Ławrienko (Иван Лавренко). Zaatakował “swojego” Junkersa z tyłu i z góry. Trzeciego zniszczył Wiktor Nikitin (Виктор Никитин). Następnie Sytow zapalił kolejnego Ju-87…
W tym samym czasie FW-190 zestrzeliły Ła-5 pilotowanego przez Dymitra Sudariewa (Дмитр Сударев). Udało mu się wyskoczyć na spadochronie, ale niemieckie myśliwce zastrzeliły go w powietrzu.
Ponieważ kończyło im się paliwo, siedem Ła-5 Dimitriewa opuściły obszar walki i skierowały na lotnisko. Zostały zastąpione przez inne myśliwce, przywołane przed rozpoczęciem ataku. Bitwa powietrzna toczyła się dalej, i trwała około godziny. Obydwie strony wysyłały dodatkowe siły do wsparcia swoich jednostek. Wzięły w niej udział nie tylko samoloty 5 GIAP, ale także myśliwce z innych pułków WWS. Ostatecznie, bombowce niemieckie nie osiągnęły swego celu - koncentracji wojsk na przyczółku.
Oczywiście, ten sam epizod w [1] został przejaskrawiony: autor zredukował o połowę liczbę samolotów radzieckich (z 8 do 4), i napisał, że dowodził nimi Sytow. Nie wspomniał nic o Dimitriewie! Przekształcił także jednosilnikowe Ju-87 w większe, dwusilnikowe bombowce Ju-88. (Wystarczyło zmienić numer 87 na 88 – to takie proste!). Ła-5 był w stanie zestrzelić dwa Ju-87 w jednym locie bojowym, tak jak to zrobił Sytow. To byłoby o wiele trudniejsze, o ile w ogóle możliwe, zestrzelić na nim w jednym locie dwa bombowce Ju-88. Autor [1] poszedł nawet dalej: zupełnie nie dbając o realia, dodał jeszcze jeden (trzeci!) zestrzelony Ju-88. I tak rodzą się "legendy". Przestaję traktować [1] jako źródło informacji - to jakaś mitologia!
Bitwa na łuku Kurskim przeszła już swoje przesilenie, lecz nie skończyła się jeszcze, gdy Armia Czerwona zaatakowała na szerokim fronice w rejonie Donbasu (wschodnia Ukraina). Operacja zaczęła się 13 sierpnia 1943. Przyczółki w okolicach Izjum, uchwycone miesiąc wcześniej, pozwoliły łatwiej skoncentrować siły uderzeniowe na pólnocnym skrzydle frontu.
Rankiem 15 sierpnia cztery Ła-5, po dowództwem Iwana Sytowa, patrolowało obszar ponad
dwoma lotniskami ich dywizji powietrznej: Szczeniacze (Щенячье) i
Bucefałowka (Буцеваловка). Natknęli się na dwa Me-109, które starały się znaleźć nad Bucefałowką.
Piloci niemieccy nie dali się wciągnąć w walkę – zniknęli w chmurach.
Po jakimś czasie, Sytow otrzymał z ziemi informację, że pięć Me-109
nadlatuje od strony Zmijewa (Змиев). Natychmiast skierował skierował swoją grupę w ich stronę.
Ła-5 nadlatywały we frontalnym ataku. Widząc ich, niemieccy piloci zawrócili nad Czugujew.
(Obydwa miasta znajdziesz na Mapie 1.)
Sytow przyśpieszył i ruszył w pościg. Reszta grupy leciała za nim.
Nagle para Me-109 wyskoczyła z obłoków. Związali walką trzy Ła-5, pozostawiając samego Sytowa.
Wasilij
Kanus (Василий Канус) zestrzelił prowadzącego tej pary celną serią z obydwu działek.
Me-109 spadł na ziemię koło Koczetok (Кочеток). Drugi Messerchmit uciekł w chmury, i nie pojawił się więcej.
Podążający za samolotami przeciwnika Sytow znalazł się nagle sam naprzeciw pięciu niemieckich myśliwców.
Wkrótce pojawiły się cztery następne. Okrążyły samolot Sytowa, wypełniając powietrze wokół maszyny śladami pocisków smugowych.
Podczas tej walki dryfowali w stronę Charkowa. Wybierając odpowiedni momeny, Sytow zaatakował i zestrzelił
jeden z samolotów niemieckich. Zanurkował, płonąc, i wybuchł na ziemi.
Pozostałych osiem dalej atakowało z jeszcze większą intensywnością. Czasami udawało im się osiągnąć
pozycję odpowiednią do strzału, lecz Sytowowi zawsze udawało się umknąć spod ognia, i odpowiedzieć atakiem.
Walczył w swoim stylu: śmiało, z determinacją.
Walka stała się bardzo intensywna. Teraz byli już bezpośrednio nad miastem.
Z ulic obserwowały ich grupy charkowian (to był niedzielny poranek).
Mieszkańcy mogli sądzić, że jeżeli myśliwce z czerwonymi gwiazdami latają tuż nad nimi – front się ruszył,
i Armia Czerwona jest już bardzo blisko.
Pod skrzydłem samolotu Sytowa pojawił się główny plac, w centrum Charkowa. (Jeden z największych na świecie -
nie można się pomylić!). Sytow wystrzelił długą serię do Me-109, który miał pecha wejść w jego celownik, odkładając właściwą poprawkę.
Na niemieckim samolocie pojawiły się płomienie, lecz Sytow nie miał czasu śledzić jego dalszych losów.
Włączył forsaż silnika, i zaczął uciekać. Jego Ła-5 leciał z maksymalną prędkością tuż nad dachami kamienic.
Świadkowie utrzymywali, że pomachał skrzydłami na pożegnanie.
Parę godzin później, tego samego dnia, pocisk artylerii przeciwlotniczej uszkodził samolot dowódcy eskadry Sytowa, Wasilija Jefimowa. Jefimowa zdołał wylądować, lecz był ciężko ranny (stracił jedno oko, był poparzony). Sytow został wyznaczony na nowego dowódcę tej eskadry.
Armia Czerwona zdobyła powtórnie Charków 23 sierpnia 1943r. Dwa dni później kilku żołnierzy z 5 GIAP odwiedziło to miasto. Jego mieszkańcy opowiadali im ponure historie o życiu pod niemiecka okupacją. Wspominali także niewiarygodną walkę pojedynczego radzieckiego myśliwca z ośmioma niemieckimi samolotami. Z relacji żołnierzy 5 GIAP dowiedzieli się z kolei, kim był pilot. Cała historia przeszła do lokalnej legendy.
To zdarzenie brzmi doprawdy niewiarygodnie, lecz miało zbyt dużo świadków, by w nie wątpić. To był majsterstyk Sytowa, powrócić po czymś takim "w jednym kawałku". W każdym razie, z technicznego punktu widzenia, to było możliwe. Maksymalna prędkość Ła-5F na poziomie morza z włączonym forsażem wynosiła wg pomiarów 555 km/h. Forsaż można było włączać poniżej 2000m. Me-109G2, choć o wiele szybszy na większych pułapach, miał na poziomie morza prędkość maksymalną 510-520 km/h (różnica zależała od tego, czy kółko ogonowe było chowane, czy nie). Jeżeli Ła-5F Sytowa był w dobrym stanie, to znaczy miał osiągi zbliżone do dotartej maszyny, rzeczywiście mógł uciec Messerschmitom "na poziomie dachów". Aby to się jednak udało, musiał przedtem ściągnąć wszystkie osiem Me-109 na ten sam pułap. (Jeżeli by pozostawili choć parę trochę wyżej, mogliby go dogonić w płaskim nurkowaniu). Wydaje się, że obydwie strony popełniły tu błędy taktyczne. Sytow nie powinien oddzielać się od grupy, albo jego skrzydłowy nie powinien go pzostawiać. Piloci niemieccy byli zbyt pewni, że uda im się łatwo zniszczyć pojedynczy myśliwiec przeciwnika. Nie wydzielili spośród siebie żadnej “wysokiej rezerwy” na tę walkę (taka rezerwa była typową taktyką w jednostkach Luftwaffe). W efekcie “ofiara” uciekła, zestrzeliwując co najmniej jednego spośród nich.
Ofensywa Armii Czerwonej dotarła do Dniepru 22 września 1943. Wermacht przygotował tam głęboką obronę, i front ustabilizował się na pewien czas.
Parę dni później 5 GIAP pozostawił swoje samoloty innemu pułkowi, został wycofany z frontu na dwutygodniowy odpoczynek, po 116 dniach intensywnych walk (od czerwca do września - por. [2], str. 171). W ten sposób “biała 18” Sytowa przeszła w inne ręce.
8 września trzej piloci pułku: lejtnant Witalij Popkow, lejtnant Iwan Sytow, i starszy lejtnant Igor Szadriakow otrzymali tytuły Bohatera Związku Radzieckiego. Wkrótce potem Iwan Sytow otrzymał awans na starszego lejntanta. Dowódca pułku pozwolił mu polecieć łącznikowym U-2 do rodziny – matki i młodszego brata - w Astrachaniu (Астрахан). Wrócił do pułku po tygodniu.
Od 10 października 5 GIAP miał znowu “zajęcie” nad Dnieprem. Nie sądzę, by Sytow powrócił z powrotem do starej maszyny. Źródło [2] podaje, że w tym czasie pułk otrzymał 10 Ła-5FN - nowszej wersji, z jeszcze lepszymi osiągami. Jest to bardzo możliwe, że przydzielono mu jednen z tych nowych samolotów.
Armia Czerwona kontynuowała swój atak. Jej celem było przełamanie linii niemieckiej obrony na Dnieprze. Siły lądowe zaatakowały i opanowały 14 października obszar wokół miasta Zaporoże (Запорожье).
16 października 1943r Iwan Sytow nie powrócił z lotu bojowego. Jego grupa osłaniała wojska lądowe ponad Zaporożem. Spotkali zespół Me-109, nawiązali walkę. Sytow zużył całą amunicję, lecz pozostał na miejscu i dowodził całym straciem. Gdy kończyło się paliwo, ruszył do ostatniego ataku. Obserwujący walkę z ziemi żołnierze potwierdzili, że widzieli radziecki myśliwiec, niszczący Me-109 taranem. Lecz pilot tego myśliwca nie rozglądał się starannie wokoło. Inny Messershmit zaraz potem zestrzelił samolot Sytowa. (Mógł to być skrzydłowy zniszczonego Me-109). Tak żołnierze z ziemi, jak i piloci 5 pułku z powietrza, wypatrywali z nadzieją otwierającej się czaszy spadochronu. Nie pojawiła się jednak.
W ciągu roku Iwan Sytow ze szeregowego pilota stał się najlepszym myśliwcem w swoim pułku. Jego życie przypomina los całej generacji:
Urodzony w 1916, we wsi Lipowka (Липовка), w obwodzie Saratowskim. Źródło [1] dorzuca także, że był z pochodzenia Bułgarem, ale nie jest to wiarygodne - nie ma na ten temat wzmianki nigdzie indziej. Czas jego dzieciństwa był ciężkim okresem dla zwykłych ludzi – przemoc rewolucji i wojny domowej, potem powojenny głód w latach 1922-23. Po kilku relatywnie lepszych latach, w 1929 Stalin wymusił kolektywizację wszystkich gospodarstw chłopskich w ZSSR. Wypełniło to obozy na Syberii nowymi “wrogami” – “kułakami”, i ich rodzinami. Dla rodziny Sytowa był to także trudny czas - zmarł im ojciec. Piętnastoletni Iwan przeniósł się do Astrachania. Skońćzył tam szkołę podstawową i zaoczne technikum przy jednym z zakładów przemysłowych, zlokalizowanych w mieście. Bardzo możliwe, że obydwie szkoły miały internaty, oferujące swoim wychowankom nocleg i posiłek. W latach wielkiego głodu – 1932 – 33r – to była bardzo ważna rzecz. Przez dwa lata (najprawdopodobniej 1934-1936r) pracował w Astrachańskich zakładach jako ślusarz. Równolegle brał udział w kursie lotniczym, prowadzonym na lotnisku Ossowachimu.
Gdy ukończył ten kurs, wstąpił do szkoły Sił Powietrznych (WWS) – prawdopodobnie w 1936r. Typowy cykl nauki lotnika zajmował w tym czasie 2.5 roku. Oznacza to, że mógł ukończyć szkołę w 1939r. Wygląda na to że się wyróżniał – i został w swojej Stalingradzkiej Szkole Lotniczej jako instruktor. Potem służył w jakiejś jednostce myśliwskiej na Dalekim Wschodzie. W 1942r został przydzielony do 788 pułku PVO (obrony powietrznej), w obwodzie Stalingradzkim. Potem przeszedł do 5 GIAP.
Wykonał 250 lotów bojowych, zestrzelił – w zależności od źródła – 25 lub 30 samolotów przeciwnika indywidualnie, i 4 grupowo.
Sytow był w 5 pułku lubiany. Po jego śmierci jego kolegom brakowało jego humoru, ożywionych rozmów o lataniu, zażartych dyskusji o taktyce. Sytow lubił obrazować swoje idee, tworząc szkice na czymkolwiek, co było pod ręką - zazwyczaj kijkiem na piasku… Przed wylotem, żartował, prosząc: “pozwólcie mi polecieć i zrobić porządek w powietrzu”. Pozwalali mu, a on leciał "i robił porządek". Koledzy nazywali go czasami “myśliwcem myśliwców”. Lecz w wszystkich historiach walk, zaprezentowanych tutaj, Sytow wydaje się działać zawsze sam. Może miał problemy z prawidłową współpracą ze swoim skrzydłowym? To była bezpośrednia przyczyna jego śmierci 16 października, 1943: wygląda na to, że nikt nie pilnował jego tylnej półsfery, gdy ruszył do ataku taranem.
Na koniec, chciałbym dodać coś od siebie. Gdy wykonywałem model jego samolotu, zaciekawiłem się, kto nim latał. Kim był? Przejrzałem wiele rosyjskich źródeł. Strzępki informacji, które zebrałem, nie mówią wiele o Iwanie Sytowie jako człowieku.
Wygląda na to, że zdecydował się zostać oficerem zawodowym w 1936r. To był wielki awans dla chłopca ze wsi, zostać lotnikiem. Jeżeli jest się oficerem w zmilitaryzowanym kraju, jak ZSSR, można być użytym w różnych wojnach – nie tylko obronnych. Na pewno wojska radzieckim, które zaatakowały Finlandię podczas wojny zimowej (1939-40r), powiedziano, że w ten sposób bronią ojczyzny. Ten rodzaj kłamstw propagandowych nigdy się nie zmienia.
Iwan Sytow miał szczęście być włączonym do walki po stronie obrońców. W tym konkretnym czasie - 1943r - i miejscu – Charkowie - mieszkańcy czekali na nadejście Armii Czerwonej. Prawdopodobnie najstarsi z nich wciąż pamiętają historię walki Sytowa ponad głównym placem ich miasta.
[1] Герои страны
[2] Ильин Н.Г., Рулин В.П.: Гвардейцы в воздухе. — М.; ДОСААФ, 1973
[4] La-5, MBI 2007
[5] 5-й гв. иап, 22.06.41 г.
[6] aeroram.narod.ru - Сытов Иван Никитович, Кильдюшев Иван Гаврилович
[7] Артем Драбкин: Я дрался на истребителе. Принявшие первый удар. 1941 1942. - „Война и Мы”, 2003